Obserwatorzy

środa, 13 kwietnia 2011

Sposób na lenia.

Ja nie mam dobrego ale jak ktoś ma proszę się podzielić :) Mnie by się bardzo przydał. 
Znowu prawie nic nie robię, bo to coś zwane weną mnie opuszcza nagminnie. Ale nic to...nie mam weny to co robię...kwiatki dziergam. Moja siostra postanowiła wyjść za mąż i mam zrobić zaproszenia..oni chyba chcieli kupić, ale jak to tak..a co ja na chorobowym będę robić? ;). Dopiero po pól godzinie załapałam, że to że ślub w październiku nie oznacza, że ja mam tyle czasu. Haha - nie ma to jak refleks. :) No ale się zobaczy, zawsze mogę się rozmyślić i se kupią. :) Kwiatki i tak powstają...przydadzą się tak czy siak. Na razie ich nie wykańczam i mają takie wąsiska....hurtem wykończę  ;p.

W temacie kwiatków....jeśli komuś by się takie przydały i chciałby się wymienić na cóś (serwetki, tasiemki albo jakieś inne przydasie)...to ja mogę dziergać w różnych kolorach. :)
Poczyniłam zwyklaczki.. Jak na mnie to i tak sukces.

Do końca tygodnia może uda mi się zmienić komputer na laptop i będę wreszcie mogła swobodnie buszować po blogach bo na razie to się nie da. Napisanie komentarza to masakra. jak dorwałam laptopa od brata to pozapisywałam sie czem prędziej na candy bo na moim komputerze to nie mam szans. :) mój komputer chyba wymaga formatu wszelkich dysków, ale cóz...stary jest.  Mam nadzieję że jakoś uda mi się opublikować tego posta. :)
Pozdrawiam wszystkich i lecę dziergać i porządkować serwetki :)

piątek, 1 kwietnia 2011

poczyniłam - dla siebie :)

Zrobiłam coś dla siebie...mam fioła na punkcie słoneczników, stokrotek, biedronek i koniczynek wszelakich - nie tylko czterolistnych. No to sobie machnęłam takie korale - stokrotki i koniczynki :) Infantylne może ale ja lubię. No i na zielono- wszak mamy wreszcie wiosnę, a nawet jakbyśmy nie mieli to i tak byłyby zielone bo ja uwielbiam. Kulki filcowe zdobyczne - dawno temu dostałam od Gosi-Ipsy. Wreszcie się doczekały.
Z okazji wiosny zrobiłam sobie też małą wycieczkę- całkiem przypadkiem ale było warto. Nawet nie wiedziałam że tak blisko Częstochowy są takie fajne ruiny....ja ruiny zamków lubię zwiedzać. :) Zresztą kazali mi odpoczywać, wyjeżdżać, ruszać się i duzo przebywać na świeżym powietrzu (endorfiny itp.)....no to nawet się stosuję :)
Oto ja i ruiny :) - akurat ruiny mało widać ;p

Coś to miałam pisać jeszcze hmm......
Co do mojego zniechęcenia do biżu.....no to najbardziej zniechęciłam się ja sama - nie ma co ukrywać. Po prostu nie jestem w tym tak dobra jakbym chciała. Ale parę osób z mojego bliskiego otoczenia mi pomogło się zniechęcić bardziej....niezłośliwie - pewnie nawet o tym nie wiedzą. i jakoś tak wyszło. Ale wyszło nawet dobrze bo sobie tak zajmuję czas na chorobowym odkrywaniem nowych technik itp. I to jest fajne...zreszta przydatne, bo bym chyba w życiu nie wyszła z tej deprechy jakbym nie miała co tworzyć. A kamyczki, sznureczki i wszystko inne poczeka aż się doczeka...mam taką nadzieję.
Pozdrawiam wszystkich wiosennie.:)

kulinarne