Obserwatorzy

środa, 17 sierpnia 2011

niespodzianka mnie spotkała

Czas sie pochwalić co mi niespodzianie przyniósł mój lekko złosliwy lisonosz ;):
Piękny prawda? wewnątrz jest najprawdziwsza czterolistna koniczynka na szczęście. Dostałam go od Darii już jakiś czas temu i bardzo jej dziękuję po raz kolejny. Poprawił mi humor i już od dawna jest w użyciu.
Zmobilizowałam się dzięki niemu do planowania sobie (mniej więcej) codziennych zajęć i teraz czas mi tak nie leci przez palce...i widzę co zrobiłam i ogólnie przydatne takie cos.
I jeszcze raz się pochwalę - tym razem wymianką z Magdą . Jak ja jej zawracałam głowę....ma kobieta cierpliwość :)
Ja wysłałam kwiatki we wszystkich kolorach jakie posiadam - oprócz czerni. A dostałam to:


I to nie wszystko - ale zdjęcia reszty wyszły koszmarniejsze niz te więc nie wklejam.
Dzięki za wymiankę i za pomoc. Jestem naprawdę bardzo wdzięczna.

Nadal mi jakoś smutno i pusto w domu bez tej mojej czarnej przylepy...ale takie bywa życie.  Nie powiem żeby mi się to podobało :(
Kolczyki do wysłania w ramach candy są już prawie gotowe, ale trochę czasu minie zanim się zbiorę do wyjścia do jakiegoś miasta. Nie chce mi się i mam trochę zajęć w domu. No i lepię te zaproszenia ale już na finiszu jestem. huraa.
Znikam bo psy mnie męczą...chcą iśc na spacer. :)






niedziela, 7 sierpnia 2011

opóźnienie we wszystkim.

Przepraszam dziewczyny, które wygrały u mnie candy ale to potrwa dłużej niż myślałam. Jakoś nie jestem w nastroju do stworzenia czegokolwiek sensownego. :( Ale nie martwcie się - to minie i prezenty wyślę. Do tego pogoda jest koszmarna..łeb mnie boli. No i mam akcję 'zaproszenia' nareszcie - na finiszu...

I dziękuję za słowa pocieszenia pod moim poprzednim postem. Były mi potrzebne.
Nikt nie jest w stanie pocieszyć mojej starszej kotki niestety i biedna chodzi smutna , szuka Maleństwa i prawie nie je. Wiem że jej przejdzie ale nie wiedziałam że tak będzie to przeżywac...jak ja. :(
Pozdrawiam i do kiedyś.

czwartek, 4 sierpnia 2011

już nie ma :(

Smutno mi dziś. Mój czarny wirusek już mi nie będzie spał na laptopie, ani mruczał, ani chodził mi po głowie o 5 rano, ani śmiesznie miałczał ani nic....w życiu nie miałam tak śmiesznego kota...Jeszcze wczoraj się z nim bawiłam i patrzyłam jaki jest fajny, puchaty diabełek...Tak strasznie się bałam że takie coś się stanie...:(  Wyję od rana jak małe dziecko.. Strasznie mi smutno i ciągle mi się wydaje że jak spojrzę w okno to go tam zobaczę z tą głupią miną. :(
Tak wiem....można powiedzieć że to tylko kot. Dla mnie to aż kot. :(

środa, 3 sierpnia 2011

z pustką walczę

I tyle. Nie wiem czy pisać bo poprzedniego posta mi wcięło...ale moze to i lepiej.
Katar mnie opuścił wreszcie dziś...uff. Męczący ...no i taki katar latem - przesada. 
Męż za granicą, przyzwyczaiłam się do jego obecnosci bo m-c siedział w domu....teraz ciężko mi się odzwyczaić ale z czasem będzie ok. Pomysłów mam mnóstwo...gorzej z wykonaniem. Zakupiłam tekturę modelarską i ciacham wielkie koła....a do tego oczywiście dziergam kwiateczki na wymiankę. No i siedzę w ogórdku bo warzywka trzeba pozrywać i się  nimi zająć. Pod koniec tygodnia zajmę się przesyłkami do candy....jak dobrze pójdzie. Proszę o cierpliwość. :)
Coś mam problem ze zdjęciami...coś mi nie chcą wyjść dobre. Ale to nic..są jakie są. 
Dwie pary kolczyków w wesołych kolorkach....


kulinarne