Obserwatorzy

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

miałam wybyć ale jestem

Jeszcze...... mam nadzieję że mój wyjazd tylko się odwlókł troszeczkę. Póki co jeszcze tydzień zostaję w PL a co dalej....pożyjemy, zobaczymy. Ale przed wyjazdem jakiegos "kopa" dostałam i dokończyłam kilka rzeczy, niestety kilka też zaczęłam :)
Kolczyki różniste :)




Pokusiłam się zrobić karteczkę (bo trzeba trenować i usprawiedliwić zakupy bazarkowe :)) wg kursu Berisart. Miało być łatwo ale mnie zadanie przerosło przy próbach naklejenia równo płatków. Wyszło krzywo, ale następnym razem będę bardziej się starała. Ale tak sobie myślę, że ja nie umiem raczej niczego wymierzyć ani prosto nakleić. Zawsze wychodzi krzywo.
To mi przypomina, że powinnam poszukać okularów.

Pozdrawiam wszystkich i lecę odwiedzać ;)

sobota, 18 sierpnia 2012

żeby nie było

że nic nie robię....oprócz zakupów ;)
Co nieco zrobiłam, w obu technikach czuję się mało pewnie ale potrzebuję czegoś nowego nawet jeśli początki nie są łatwe. Niestety nie należę do osób które za co by się nie zabrały to od razu im wychodzi super....ale do tego się przez 30 lat przyzwyczaiłam..(wreszcie ;);)
Poczyniłam czekoladnik :) z kursu który znalazłam tu:
kurs mi się podoba bardzo bo nawet ja wszystko skumałam :) To mi się spodobało. Na zdjęciu widać bardziej niedoskonałości, ale na żywo się tak nie rzucają w oczy.
Zrobiłam też dawno temu świeczniki dla siebie, w ramach ćwiczeń "klejenia na żelazko"
Takie o:
W rzeczywistości odrobinę ciemniejsze, zdjęcie zrobione w słońcu które dziś ma moc :)
Szczerze mówiąc mam chęć to czasem rzucić wszystko w diabły....ale ciągle mam nadzieję, że jednak coś się zmieni.


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

kolejny wytwór z serii "gniotek"

żeby nie było że gniot. Miałam się przenieść z tymi papierami póki co na inny blog ale nie chce mi się go doprowadzić do porządku...
Taki podarty notesik na karteczki samoprzylepne.
 Lubię drzeć. :)
Kiczowaty troszkę ale to nic, na czymś trza ćwiczyć. A ja niestety nie umiem się uczyć na cudzych błędach więc cóż....muszę na własnych hehe więc trochę napsuję.  Podkusiło mnie kiedyś żeby kupić takie karteczki morskie...tanie były :) i sobie myślę że się przydadzą. No i taką morską oprawę mają. Jeszcze 1 malutki bloczek mi został....
W ramce ma być napis ale nie mogę wymyślić jaki. :)
 Środek pokazuję dla tych karteczek tylko , bo ja cośtam jeszcze muszę pozmieniać.
Taki trochę wakacyjno-morski jest więc zglaszam go na dwa wyzwania:
Wakacje
Morskie opowieści

piątek, 10 sierpnia 2012

kwitnąca lodówka

Poczyniłam kolejne coś na lodówkę....zaczyna wyglądać jak klomb ;)
Przelicznik taki szalony. Nigdy nie wiem ile to jest 15deko czegoś...więc taka ściąga jest mi przydatna.
Mocno guziczkowy, ja uwielbiam guziki....(ludzie mi przynoszą :)) ...więc zgłaszam toto na wyzwanie Lemonade
Jest też szalenie paseczkowy więc pasuje do wyzwania Na strychu

A że są kwiatki to załapię się także do tego konkursu

Ogólnie mam dół.....więc nic nie napiszę., czytanie o cudzych dołkach nikomu nie pomoże...:(

niedziela, 5 sierpnia 2012

nawet mi jest za gorąco

a to dziwne bo mnie przeważnie jednak chłodno albo tak w sam raz. Ale duchoty to ja nie znoszę. Gnaty mnie bolą po wczorajszej całodniowej mini-demolce chałupy  (byla potrzebna :)) Dziś siedzę i się lenię okrutnie to sobie pomyślałam że pościka napiszę haha.
Do Oliwki dotarły już kolczyki które dodałam do jej wygranej książki: takie o:
Powstały jeszcze większe niebieskie:
Jakoś już mi nie wychodzą, chyba za mało mam do tego już serca....nie to co kiedys.
Idę odpoczywac dalej....

środa, 1 sierpnia 2012

coś ze ścinkowców

Znowu magnes, bo miałam już dawno poczynić taki dla kogoś i nie mogłam się zebrać. Miał być kolorowy....no i jest. :)
Podobny do poprzedniego, ale tym razem z moich ścinkowych kwiatuszków i liści (tych większych bo mniejsze z dziurkaczy). I sporo owadów przysiadło :) Cały wytwór jest w zasadzie z mniejszych lub większych resztek. Oprócz etkietki chyba którą dostałam gotową. Ale może też ktoś ją ze ścinek wyciął :)
Do tego mi głównie były potrzebne wielkie liście i duuuże kwiatki.
Ten magnes ma większe "szlufki" na długopis, bo poprzedni miał troszkę za małe i póki co nie ma też "uwiązanego" tego długopisa, bo muszę spytać czy potrzeba. U mnie w domu było to potrzebne bo długopisy giną bez wieści, w nieznanych okolicznościach :). I ogólnie jakiś większy wyszedł..
Jedyne zdjęcie  jakie mi wyszło w miarę sensownie w ciemnej kuchni na lodówce, to takie krzywe, ale widać. Troszkę krzywy ale może to mnie skłoni do wzięcia linijki następnym razem albo do narysowania szablonu.
A że udało mi się tego ostatniego dnia (jakims cudem) załapać jeszcze na wyzwanie w  Scrap-ścinkach to zgłaszam :)
Dziękuję wszystkim za miłe słowa pod ostatnim postem. :) Jak ogarnę bałagan którego narobiłam przez ostatni tydzień (a w robieniu bałaganu jestem mistrzem)  to pędzę odwiedzać Wasze blogi.

kulinarne