Obserwatorzy

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

koła na fioletowo - czyli nadal zanudzam ;)

dalej robię te mini-serwetki :). Całkiem przyjemnne zajęcie - i dobre na uspokojenie nerwów, a to mi potrzebne bo w pracy nadal sajgon.  Hmm - jeszcze nie miałam urlopu i się nie zanosi...ciekawe jak ja mam to znieść...
Ale cicho...miałam nie jeczeć, tylko myśleć o czymś miłym. :)
Miłe fioletowe serwetkowce....cała reszta w innych kolorach czeka na zdjęcia...ale wszystkie na jedno kopyto - jak to mówią. ;)
Te są sporej wielkości- znowu ok 5cm.
Na razie ażurowe dziergam, nad pełnymi pracuję. :)

Aaaa..trzymajcie kciuki za mojego psa, bo ma dziś zabieg, a mój pies zwykłego zastrzyka się boi strasznie..a co dopiero zabiegu. Jak widzi dom weterynarza to się chowa pod samochód albo chce uciec...a wet całkiem miły człek...:)

środa, 25 sierpnia 2010

serwetkowce :)

Wracam do szydełkowców....i dobrze. :)
Jeszcze nie są idealne (mogłyby być równiejsze)...pewnie idealne nigdy nie będą ale nie jest najgorzej...tak myślę. :) Perfekcjonizm mi się coś wyłączyl ostatnio....
Kolczyki są duże - mają jakieś 5 cm średnicy.

Trochę takich jeszcze czeka na wykończenie więc będę Was zanudzać. Ale będzie kolorowo. :)

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

moja wygrana :)

Chwalę się. :)
Jak na kogoś kto się urodził 13-tego to nieźle mi idzie w losowaniach. :)
Urocza dziewczynka z rozbrajającym uśmiechem wylosowała karteczkę "ze mną" i parę dni potem (bardzo szybciutko) przyszły do mnie takie cudeńka:
Śliczny jest ten komplecik - wisior w szczególności...ładniejsze niż na zdjęciach. :)
Bardzo mnie ucieszyło to że wygrałam..tym bardziej że miałam trudny moment w życiu trochę.  Nadal się cieszę...:)
Pora chyba na moje candy...ale muszę wytworzyć coś porządnego....powoli wracam do formy więc może niebawem
Teraz szydełkuję....aż siedzę w pracy i się doczekać nie mogę, kiedy wrócę do domu i dokończę kolczyk...:) Dawno tak nie miałam.

środa, 18 sierpnia 2010

co mnie jeszcze spotka..hmm

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i miłe słowa..:)  Mam tak fatalny tydzień, że tym chętniej je czytam i jeszcze bardziej mnie cieszą. A niby tylko słowa...Dziękuję za nie. :)
Kontrolę przeżyłam...i było miło bardzo...Panowie z ZUS-u bywają mili. Ktoś mnie powinien kopnąć za to martwienie się na zapas. :) Kontrola się opóźniła....bo mój szef miał wypadek - niedaleko od drzwi mojego biura..- .i to wypadek poważny więc mamy tu zamieszanie i najedliśmy się strachu bardzo. Uwierzcie mi - powiadamianie rodziny o tym zdarzeniu było koszmarne. brrr . Ale jesteśmy dobrej myśli - wyjścia innego nie mamy. :(
Wesołe drewniaczki: zdjęcie w stadzie.
Tak się rozpędziłam, ze pewnie więcej bym naskładała....ale na szczęście musiałam jechać :)
I na zamówienie : kolczyki na bis, bo Pani zgubiła poprzednie i chciała podobne - podobają mi sie bardziej niż pierwowzór...ale nie wiem jaka będzie reakcja klientki.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Stresujący dzień...i miłe rzeczy

 Otrzymałam bardzo miłe wyróżnienie od Madzi : ERES UNA MUJER BIG (Bella Inteligente Generosa), czyli JESTEŚ WIELKĄ KOBIETĄ ( Piękną Inteligętną Hojną) - za które bardzo dziękuję. Jako że miałabym problem z wyborem przekazuję je dalej, do wszystkich blogujących kobitek z moich zakładek. :) 
Z miłych rzeczy...to znów wygrałam candy...cieszę się jak dziecko...ale na razie o tym sza. :)
Potworzyłam troszkę. :)
Przerobione:
Srebrne z karneolu i hematytu. Taka próba gronek. Przyznaję się że się nie przyłożyłam jakoś specjalnie.
Kilka odstresowywaczy - jakkolwiek to brzmi :)

I takie małe zielone:
                                         

A teraz znikam...ma przyjść Pan z ZUS - skontrolować papierki. Nie wiem jak to wygląda bo to pierwsza taka kontrola - i mam stresa odkąd wiem, że ma przyjść. Muszę zmienić zawód bo to mnie wykończy. trzymajcie kciuki.....

wtorek, 3 sierpnia 2010

niby coś robię....

Niekoniecznie dobrze :) Właściwie to mało co mi wychodzi dobrze i to mnie zniechęca...ale staram się to zmienić czym prędzej. :) Ogólnie to nawet dobrze, że nie poświęcam się twórczości, bo mam zalecone dużo ruchu na świeżym powietrzu...przydałby się wypad w góry, ale jestem "uwiązana" tu jeszcze trochę. Zresztą sama nie pojadę.  Góry muszą poczekać :(
Ostatnio robiłam drewniane bransoletki - przyjemne zajęcie...bardzo nawet. Mogłabym tak nawlekać i nawlekać :). Z chęcią je noszę bo są bardzo leciutkie i nawet na moją chudą rękę pasują...kupiłam inny drut i ten jest OK.  Te na fotkach są ostatnie- reszta się rozeszła po ludziach. :) Może nie  są to ambitne wytwory, ale nie wszystko musi być ambitne. :)
Jedne z niewielu kolczyków- (do tego wszystkie trzy pary które udało mi się jakimś cudem sklecić przez 2 miesiące są zielone hmm)...zamówienia leżą i kwiczą...;/ bo nie mogę się zmusić do zrobienia prostego kolczyka...co mi się porobiło to nie wiem.
Szaleństwo broszkowe dopadło mnie również. Już mi lepiej idzie zszywanie ich...więc cieszę się. :) Takie troszkę monotonne z tymi perełkami ale nic nie miałam pod ręką innego.
 prawie na koniec pokażę coś co mi się kompletnie nie udało ;p
Otóż...zawsze mam do siebie pretensje o to, że jestem zbyt ostrożna jeśli chodzi o kolory - jakieś takie bezpieczne mi przeważnie wychodzą połączenia. I jak można zobaczyć na fotce ponizej lepiej żebym przy tych bezpiecznych połączeniach pozostała. haha
Moja druga figurka z masy solnej - już  wiem że wściekle błyszczący lakier mi się nie podoba. A z tą pstrokacizną to przesadziłam...ale co tam. Przedstawiam kota-koszmara. :)
 Kot jest również krzywy, ponieważ nie wiem jak środek ciężkości wyczaić....z fizyki jestem kiepska...i to delikatne określenie. :)
A tym się zajmuję ostatnio: PIŁUJĘ drewienka - nic mnie nie odstresowuje bardziej...Chyba że rąbanie drewna :) Dostałam nawet w prezencie multiszlifierkę...ale na razie się jej boję. Hałas robi. Wolę papier ścierny...przy tym się zmęczę a jak się męczę to lepiej śpię. :) Niedługo będę miała tych drewienek całą górę...:)

Nie wiem jeszcze czy jakoś spożytkuję te drewienka, bo farby akrylowe mnie nie lubią i z wzajemnością....a decoupage...no cóz... Próbuję....na razie masakra...moja wina, bo ja nie lubię czekać. Jak decu mnie nie nauczy cierpliwości to nic mnie nie nauczy. na razie sobie próbuję...bo ja się tak łatwo nie poddaję.
Pozdrawiam wszystkich. :)

No i miało być krótko ;)

kulinarne