Obserwatorzy

sobota, 22 lutego 2014

ciesz się z tego co masz....

albo przynajmniej śmiej. :) Tekst z jakiejś piosenki, który lubię sobie powtarzać. Trenuję myślenie pozytywne....czyli to co niektórzy mają chyba wrodzone albo z jakiegoś innego powodu przychodzi im to bez trudu. Ja niestety nie należę do tego grona i muszę troszkę popracować nad tym.
Przedstawiam Wam koty, jedne z kolczyków, które miałam ze sobą w PL do dokończenia, i dokończyłam. Razem z nimi jeszcze kilka par decu na masie perłowej, którym postanowiłam ozdobić też tył i teraz wyglądają znacznie lepiej. Ale ich pokazywać nie będę bo już były na logu.
Kocurki...są duże. Kiedy kupowałam te bazy to myślałam ze są mniejsze. Nie znam szczerze powiedziawszy nikogo kto by mógł takie nosić..ale bardzo mi się podobają takie ...kocie. :) Zdjęcia mają plamki jakieś takie ale robiłam na szybko.
I jeszcze skrzyneczka, ktorą zrobiłam dawno temu z myślą o jednej dziewczynce. Ale cóz, leżała i leżała i nadal leży więc jeśli jej nie chce to cóż poradzic? Zmuszać nie będę. Dzieci z którymi mam do czynienia nie potrzebują takich rzeczy, nie wiem czy wszędzie tak jest, ale dzieci chcą w prezencie tylko albo głównie Kasę....Dla mnie też łatwiej nie latać po sklepach ...dajesz kasę i spokój....ale jakoś takoś mnie to czasem wnerwia.
Skrzyneczka idealna nie jest, jeden z pierwszych moich tworków...ale na gumki do włosów, spineczki i takie tam mogłaby być idealna szczególnie dla miłośniczki koni.
Znikam na dziś. Jutro wyjeżdżamy z powrotem do DE, koniec urlopu, trzeba wracać do pracy.
Nawet nie wiem kiedy znowu odwiedzę Polskę.

wtorek, 18 lutego 2014

złote rybki i kilka postanowień...

Moich postanowień, przedstawiam tak tu,  publicznie bo spisane prywatnie nie działąją, chociaż psychologia twierdzi, że jak coś napisane to dla umysłu ważniejsze i realizacja postępuje..No a u mnie spisane, ale cos nic nie działa :)

Dokańczam rzeczy różniste, które leżą rozgrzebane. Np. właśnie te rybki. Bawię się ostatnio farbkami i mimo że nie umiem malować bardzo mi się podoba, coraz mniej trzęsą mi się łąpki, jakiś postęp jest. Rybki bardzo proste....pomalowane złotą farbą. Oto one.
Reszta "zmalowanych" rzeczy nadal czeka na wykończenie, a to brakuje lakieru, a to bigli  :)

Teraz plany....postanowienia...To piszę.
Najpierw te robótkowe.
 1. Dokończyć wszystkie kolczyki, podoczepiać bigle i nałozyć lakier i uzupełnić wszystkie inne braki.
2. Dokończyćkomódkę, z której już 3 razy zdzierałam serwetkę...ale przecież nie ma co się poddawać :).
3. Dokończyć  toaletkę dla mnie, mam nadzieję że wymaga tylko lakierowania i obejdzie się bez większych niespodzianek.
4. Deseczki-obrazki do kuchni. Zamierzam je zrobić od wieków i zabrać się nie mogę, deseczk kupione, serwetki też...chęci sę kupić nie da.
5. Karteczka dla dziecka ludzi do których wybieramy się po powrocie do DE, to muszę zrobić w miarę szybko a jest to kolejna rzecz do której zabieram się jakoś niemrawo.
6. Obrazki dzieciowe, dla dziecka mojego, ale z tym to mam czas bo najpierw musi się urodzić. :)
 To chyba na razie tyle z tych najbardziej niezbędnych.
A najbardziej to bym chciala odnaleźć tyle radochy z tej pasji rękodzielniczej  ile miałam kiedyś..ale mam problem wielki z tym że od zawsze lubiłam żeby to co robię było przydatne a teraz to nawet w prezencie nie mam komu dać. To dołujące i chyba zniechęca mnie do robienia....bo nasuwa sę pytanie PO CO?
Co Wy robicie z wytworami, których nie robicie z przeznaczeniem dla siebie?? Odkąd mieszkam w DE sprzedawanie w galerii odpadło, a miło mi było zawsze, jak ktoś coś kupił i to było fajne uczucie że komuś się spodobało. Niby mam duza piwnice, zawsze tam moge schowac nadmiary :), pozniej to wszyscy strasza, ze na hobby i ogolnie na nic nie bede miec czasu.  Strach sie bac.
Ale cudnie by było mieć coś z tego życia oprócz wszechobecnych zmartwień i niepokojów...coś co podniesie na duchu...szczególnie teraz, kiedy nie odpowiadam tylko za siebie.

No i najważniejsze co chcę osiągnąć, wypada napisać. To z czym zawsze i wszędzie mam problem.
Myśleć pozytywnie. Mimo tego ze czesto spotyka sie nieprzyjemnych ludzi, ze nie ma niczego z czego mozna sie jakos specjalnie cieszyc. Tak sobie po prostu myslec ze wszystko ulozy sie dobrze i nie musze sie martwic na zapas i zyc w strachu ze zaraz cos sie zawali. Ze mozna wyjsc do ludzi, a nie ich unikac, bo czesto przeciez sa oni naprawde swietni. Coz...myslenie pozytywne idzie ciezko....moze teraz...teraz mam wieksza motywacje, ale i inne, nowe strachy i niepokoje.
Kto moze i chce niech trzyma kciuki. :)

Koniec na dzis...wywod wyszedl mi osobisty troszke, bardziej niz mial byc...czasem tak bywa.
Pozdrawiam



niedziela, 9 lutego 2014

staroć

ale dopiero co wykończony....tzn. wykończony po raz pierwszy, bo efekt mi się nie podoba i kombinuję co zrobić innego. Mój listek z art-clay...jeden z dwóch i więcej nie będzie. Niewskazane dla mnie teraz podobno lutowanie, taplanie się w lutówce i zabawy oksydą, więc art-clayem się więcej nie pobawię.
Liść jest dość spory, zrobiłam 2 mniejsze które miały być na kolczyki ale jeden się połamał....niestety.
U mnie teraz "na tapecie" decoupage, staram się zrobić sobie pudełka na moje kolczyki i kosmetyki, ale na razie tylko naklejam i zdzieram bo ciągle jest coś nie tak. A że czasu mam po pracy niewiele, to nie wiem kiedy to skończę.
Znikam teraz, dalej nic nie robić. :)


kulinarne